(5kB) EKO START | Wyniki | Regulamin | Kalendarz

Lista zwycięzców konkursu fotograficznego "Polska Złota Jesień"

Pierwsze miejsce: Berdnard Król, Zalewo

(372kB)

Drugie miejsce: Łukasz Rycąbel, Pielgrzymka

(261kB)

Trzecie miejsce: Zbigniew Brodło

(121kB)

Lista zwycięzców konkursu opisowego "Polska Złota Jesień"

Pierwsze miejsce: Dorota Winiecka, Bydgoszcz

Pory roku to okresy klimatyczne, będące konsekwencją ruchu obiegowego Ziemi wokół Słońca i nachylenia osi ziemskiej do płaszczyzny orbity tego ruchu. Przy stałym nachyleniu osi obrotu, podczas ruchu Ziemi sprawia, że warunki oświetlenia Ziemi zmieniają się w rytmie rocznym, a to pociąga za sobą zmiany klimatyczne. Ma to również wpływ na życie zwierząt i wegetację roślin.

Astronomiczne pory roku (wiosna, lato, jesień i zima) są regulowane przez przesilenia i równonoce. Jesień zaczyna się z dniem równonocy jesiennej i trwa do dnia przesilenia zimowego. W strefie klimatu umiarkowanego jesień astronomiczna trwa od ok. 23 września do ok. 22 grudnia a dzień jest krótszy od nocy. Jesień klimatyczna to okres roku następujący po lecie, kiedy średnie dobowe temperatury powietrza wahają się miedzy 15 a 50 C.

Jesień charakteryzuje się umiarkowanymi temperaturami powietrza oraz najwyższymi opadami atmosferycznymi w rozpiętości całego roku. Jesienią w przyrodzie występują bardzo duże zmiany. Liście zaczynają mienić się wszystkimi odcieniami brązu, czerwieni i żółci. Opadają z drzew przed zimą, a najgrubsze części zielone roślin ulegają zdrewnieniu. Jesień w świecie roślin i zwierząt jest to okres zakończenia przygotowywania się nowego pokolenia organizmów do życia, oraz gromadzenia zapasów przed kolejną zimą. Na przełomie lata i jesieni część zwierząt przenosi się do cieplejszych stref klimatycznych.

W naszej szerokości geograficznej i klimacie wyróżnić można:

ˇ Wczesną jesień - która trwa zwykle od pierwszych dni września do początku października. W tym czasie następuje dojrzewanie owoców kasztanowca, świdawy, ligustru, w lasach czerwienią się jagody borówki. Dojrzewają też jabłka, gruszki czy śliwki. Wczesną jesienią zaczynają się wykopki ziemniaków czy sianie żyta ozimego.

ˇ Jesień właściwa - może trwać stosunkowo długo , choć najczęściej obejmuje czas od początku października do jego końca. Jesień właściwą wyznacza żółknięcie liści lipy, klonu, brzozy, a w miastach kasztanowca.

ˇ Późna jesień - zwykle obejmuje listopad. Cechuje się szarugą, całkowitym opadnięciem liści z drzew i kończy się nastaniem dłuższych mrozów. Właśnie w późnej jesieni zwierzęta zapadają w lekki sen zimowy. Do tych zwierząt należą: niedźwiedź brunatny, borsuk, wiewiórka. W stan podobny do snu zimowego zapadają też niektóre zwierzęta zmiennocieplne , głównie płazy i gady.

Drugie miejsce: Magdalena Stefańska, Łódź

"O czasie drzew czerwonych"

Goniący za tramwajem z nosem w gazecie- oto opis przeciętnego Polaka na przełomie września i października. W podobny sposób zachowuje się przez większość roku, teraz jednak jakaś niezwykłość zawisła w powietrzu, na tyle ulotna, że tylko ptak wsłuchujący się w poszumy drzew może ją wyczuć. Jeszcze nie pora, by choćby szeptem wyjawić tajemnicę, a już po niebie błękitnym jak źrenice anioła przemienione płyną chmury i wiatr śpiewa inną pieśń. Tę usłyszy zbłąkany kundel ścigając za porzuconą gazetą. Nawet muchy, choć nie uważa się ich za zbyt uczuciowe zwierzęta, zaczną do wtóru głośniej brzęczeć. A człowiek przejdzie obok i może zdąży na tramwaj.

Nieoczekiwane te symptomy wkradną się więc niepostrzeżenie. Pewna pani, rozczesując swoje kasztanowe loki, odkryła wśród nich pierwszy siwy włos. Gdy wylała już morze łez, poszła do fryzjera. Mijając aleję klonów nie wiedziała, że wśród ich koron właśnie złocą się pierwsze liście.

Panią tę w jej tragedii można usprawiedliwiać, lecz ludzi generalnie nie obchodzą drzewa. Są dla nich pniami wbitymi w asfalt, które slalomem trzeba mijać w drodze do pracy. Nie obchodzi ich nawet Eol, gdy rozbija się o betonowe mury bloczyska i tylko, gdy potężny grzmot zatrzęsie nieboskłonem, coś się w sercu poruszy.

Tymczasem z gniazd do lotu podrywają się ledwie co wyrosłe pisklaki. Nie oburza nikogo okrucieństwo tego rytuału. Bez czapek i szalików przemierzą bezkresne przestrzenie, zmagając się z wiatrem i zawieruchą, aż dotrą do swego Kanaanu. Tam w blasku słońca uwiją z trudem nowe gniazda i zaśpiewają pieśń, tak dobrze nam znaną. Nikt ich nie zliczy. Znamy tylko statystyki emigrantów w Anglii i grubość ich portfeli- oni przylecą do nas na zimę.

Mijają kolejne tygodnie i w końcu przydeptujemy pierwszy liść na chodniku. Biedny, bezradny, oderwany od życiodajnych gałęzi. Któż się nie wzruszy?...- każdy. Spoglądamy jedynie w górę i z zaskoczeniem widzimy, że drzewa są czerwone. Coś minęło niepostrzeżenie, jakby wiatr przewiał świeżość wiosny. A my, wciąż przecież obecni na tym świecie, dostrzegamy obraz już całkiem przemieniony, pejzaż namalowany. Ile jednak straciliśmy z procesu tworzenia?

O tym wiedzą rude wiewiórki, które wyszukują żołędzi w złotym dywanie lasu. Na szczęście supermarkety ciągle są pełne i nikt nie martwi się o zapasy na zimę. Trzeba tylko wstać i zarobić pieniądze. Ale nadchodzi taki poranek, gdy przestaje to być takie oczywiste. Za oknem niebo jest szare, szyba lekko zaparowana. Wystarczy wystawić z kołdry jeden palec, by przekonać się, jak cennym jest ona azylem.

Kawy łyżeczka więcej, wełniany sweter i pancerny płaszcz. Byle nie zapomnieć parasolki, a można ani szybszym, ani wolniejszym krokiem wyjść z domu i stawić czoła upiornemu porankowi. Ktoś z przekąsem mruknie: "co za pogoda" i mijając kałuże dobrnie, może na czas, do przystanku.

W taki dzień najgorzej mieć w biurze okno. Kropla po kropli, nie za szybko, rozbija się wtedy o szybę, nie jednego doprowadzając do ataku nerwicy. Dobrze wtedy mieć w szufladzie odpowiednie pigułki, co zresztą Polacy praktykują z umiłowaniem. Trudno w takim kontekście zrozumieć liście wesoło wirujące w powietrznych piruetach. Pod biurkiem noga też czasem zaczyna niewinnie podrygiwać.

Jedynie dzieci nigdy nie narzekają i gdy tylko wyjrzy słońce (chciałby wcześniej, ale mamy nie pozwalają), wyruszają na poszukiwanie skarbów- niedaleko, do parku, a może i na skwer. I gdyby tylko liście rzeczywiście były ze złota, byłyby najbogatszymi ludźmi na świecie. Na szczęście kasztany też mają swoją wartość.

Wiatr latawce porwie dalej i wyżej- centymetr, może dwa od samego nieba. I można by się po lince wspiąć na najbliższą chmurę i polecieć na niej do krainy gdzie mieszka ów malarz, co to tak świat pomalował. Na to jednak nikt się jeszcze nie odważył.

W pobliżu na ławkach siadają babcie. One w ciszy kontemplują metamorfozę parku, który wszak znają doskonale. Przypomina im się dzień, gdy patrząc w lustro zobaczyły w sobie jesień. Teraz już wiedzą, że można się od niej czegoś nauczyć: przemijania, oczekiwania, zasłuchania...

Goniąc za tramwajem z nosem w gazecie nie przeczytamy w niej o tym, co rzeczywiście nas otacza. Może warto posłuchać brzęczenia much, dostrzec gęsi wędrujący klucz i zatrzymać go na zawsze w pamięci. Nie odlecimy śladem ptaków do ciepłych krajów, bo tu są nasze domy i musimy strzec ogniska. One za to nigdy się nie dowiedzą, jak barwny jest w tym czasie świat.

Gdy liście zaczęły opadać, odsłaniając nagie gałęzie, dozorca kamienicy musiał wstać wcześniej by je zagrabić. Usypując stosy zgniłego listowia zamruczał sobie pod wąsem: "ot, nasza złota polska jesień..."

Trzecie miejsce: Urszula Wołos, Białystok - Klepacze

Cały świat jest niezaprzeczalnie piękny. Pory roku nadają mu nowego charakteru, pozwalają zmieniać się, zupełnie jak ludziom. Pory suche, deszczowe, wiosny i przedwiośnia, jesienie, zimy i lata pozwalają nam na nowo odkryć urok kuli ziemskiej i zakochać się w niej kolejny raz.

Najpiękniejszą porą roku według mnie jest jesień. Uwielbiam ją ze względu na feerię barw, jakimi nas czaruje, oraz pogodę.

Jesień wydaje się być najbardziej kapryśną porą roku. Często pada deszcz, czasami jest mroźno jakby nastał grudzień. Wielu osobom jesień kojarzy się z przemijaniem, smutkiem, nostalgią. Dla mnie jesień to pora, która zaskakuje i cieszy, a której zmienność jest bardzo podobna do zmienności charakterów ludzkich. Przez to bardziej do mnie przemawia - jej humory, kaprysy, jej zadziorność, kiedy z mroźnego poranka potrafi zrodzić gorący dzień.

I nie myślę jedynie o tych dniach jesiennych, najpiękniejszych dla oka a przez to często reklamujących pogodną starość. Owszem, widok promieni słońca przebijających przez rzadkie już ale wciąż zachwycające czerwone i żółte liście na tle niebieskiego nieba zachwyca do głębi i porusza najbardziej wrażliwe punkty mojego zapatrywania na świat, lecz należy pamiętać, że jesień ma kilka twarzy. Wielu kocha ją tylko za ciepłe dni, brak deszczu, wiatr, który niesie zapach babiego lata�Ja myślę, że ową porę roku trzeba kochać nie tylko za te wyjątkowe chwile, lecz także mimo tych najgorszych. Zupełnie jak ludzi: kochamy ich nie tylko za zalety, ale również mimo ich wad. Ja także jesień kocham mimo dni, które dla wielu wydają się jesienią zupełnie zbędne - deszczowe, szare, zimne. Ja w tych dniach odnalazłam prawdziwe piękno, dla mnie nie są one już wadą, lecz pomagają mi na nowo odkrywać piękno. W takie zupełnie szare, smutne niektórym osobom dni, zakładam ciepły sweter, grube skarpety, biorę do ręki parasol i idę na spacer. Pomyśleć. Spojrzeć na otoczenie. Wdychać zapach deszczu i jesieni. Dopiero w takie dni, kiedy ulice pustoszeją(czyżby wszyscy bali się wody?), mogę spokojnie przemierzać chodnik i, wśród szumu mijających mnie nielicznych samochodów i uderzeń kropel deszczu o materiał parasola, zanurzam się w myślach. Dzięki temu mogę choć na chwilę oderwać się od świata, który ciągle gdzieś biegnie, od ciągłego gadania o rzeczach nieistotnych, od walki o dobrą pozycję startową do przyszłego, samodzielnego życia. Dopiero spacerując wśród jesiennego deszczu, mogę się przyjrzeć światu dokładniej. Jako, że nigdzie nie biegnę i nikt mnie nie popycha(w końcu nikogo już nie ma na ulicy), mogę podnieść głowę do góry, przyjrzeć się konarom drzew, spojrzeć na chodnik i niebo, wsłuchać się w specyficzną ciszę przedmieść, która jest tak inna od poszczególnych cisz... I ona nęci mnie jesienią. Poza nią jednak istnieje jeszcze kilka rzeczy, które z jesieni tworzą najwspanialszą porę roku. Co ?

Zapachy. Jesień wytwarza tak piękne zapachy, które koją zbolałe nerwy, że chciałoby się wyprodukować perfumy, którymi można by pryskać się cały rok, kiedy ich nie ma. Przykładowo zapach suchych liści. Kiedy tylko zamykam oczy i czuję ten zapach, od razu na myśl przychodzą mi ogromne klony pełne ciepłych barw... Zapach deszczu, w którym już wspomniałam natomiast przywodzi mi na myśl widok morza, rozbuchanego podczas sztormu, zupełnie jakby to, co spada z nieba było tym, co w tej samej chwili uderza o brzeg molo w jakiejś nadmorskiej mieścinie. Zapachy trawy, drewna, lasu, pól jesienią dodatkowo tworzą aurę, której nie mogłabym porównać z niczym, co istnieje. Kiedy jednak wyczuwam je nozdrzami, uśmiecham się, wydaje mi się bowiem, że odnalazłam duszę piękna, schwytałam coś ulotnego i nie dającego się nigdy zdefiniować, złapałam na kilka sekund tchnienie Boga. Dzięki tym kilku chwilom jesień wydaje mi się być najcudowniejszą porą roku. Dla niej warto czekać trzy pozostałe miesiące, znosić okropne letnie upały i ogromne zimowe mrozy, przeżyć gryzące komary, chłodne dni, nieustający wyścig życia wiosną.

Poznaj inne strony nt. ekologii i ochrony środowiska: